NIP: 5512489018, REGON: 383395622

 

tel.: 505-976-178

e-mail: w.poltorak@rplegal.pl

Oddział Główny (adres do doręczeń):

ul. Zjednoczenia 2, 34-130 Kalwaria Zebrzydowska

RP Legal Kancelaria Adwokacka

Wojciech Półtorak

Prawo rodzinne

Prawo medyczne

Pomoc Frankowiczom i ochrona konsumentów

Prawo administracyjne

Prawo karne

Nieruchomości

Prawo pracy

Prawo cywilne

i spadkowe

Windykacja należności

Prawo gospodarcze

i handlowe

Strona Główna

Miłosz Rabczyński Kancelaria, Adwokat, Kraków, Kielce,  sygnaliści
Miłosz Rabczyński Kancelaria, Adwokat, Kraków, Kielce,  sygnaliści
Miłosz Rabczyński Kancelaria, Adwokat, Kraków, Kielce,  sygnaliści

RP Legal Kancelaria Adwokacka

Miłosz Rabczyński

Oddział Główny (adres do doręczeń):

ul. Smolki 8/5, 30-513 Kraków

Miłosz Rabczyński Kancelaria, Adwokat, Kraków, Kielce,  sygnaliści

NIP: 6572795340, REGON: 383857146

 

tel.: 504-653-934

e-mail: m.rabczynski@rplegal.pl

MENU:

O Nas

Blog

Pro Bono

Kontakt

  1. pl
  2. en

Miłosz Rabczyński Kancelaria Adwokacka – adwokat Kraków, Kielce, Warszawa. Obsługa przedsiębiorców. Sygnaliści. Wdrożenie sygnalistów.

09 lutego 2025

BLOG

Powrót do aktualności

Powrót do Bloga

Miłosz Rabczyński Kancelaria Adwokacka – adwokat Kraków, Kielce, Warszawa. Obsługa przedsiębiorców. Sygnaliści. Wdrożenie sygnalistów.
photo of Bank of Ireland

W dniu 6 lutego 2025 roku na stronie Rządowego Centrum Legislacji ukazał się projekt ustawy „o szczególnych rozwiązaniach w zakresie rozpoznawania spraw dotyczących zawartych z konsumentami umów kredytu denominowanego lub indeksowanego do franka szwajcarskiego”, czyli projekt tzw. ustawy frankowej.

 

Nie ma wątpliwości, że tzw. sprawy frankowe wymagają systemowego przyspieszenia. Na koniec III kwartału 2024 roku w I instancji toczyło się aż 147 071 spraw o roszczenia z umów kredytu denominowanych/indeksowanych do CHF, a na 100 spraw, które wpłynęły do sądów, załatwiono do III kwartału 2024 roku średnio 93,9 sprawy. Nie są to dobre statystyki.

 

Co więcej, w ostatnich dwóch latach można było odnotować wzrost nie tylko spraw z powództwa kredytobiorców, ale także spraw z powództwa banków, które dążąc do przerwania biegu przedawnienia własnych roszczeń związanych z nieważnością umów kredytu, pozywały frankowiczów o zwrot wypłaconego kapitału kredytu. Warto odnotować, że banki w swoich pozwach opierają się na twierdzeniu, że umowy kredytu są ważne, nie zawierają niedozwolonych klauzul umownych, a jednocześnie domagają się przyznania na ich rzecz od konsumentów zwrotu kapitału kredytu (który to zwrot należy się w przypadku nieważności umowy) oraz odsetek za opóźnienie. Choroba dwubiegunowa, czy cyniczna gra na czas?

 

 

 

Ustawa „frankowa” – pozytywy

 

Pozytywnie należy ocenić propozycję, aby sąd mógł przesłuchać świadków w sposób zdalny, przez internet, pomimo sprzeciwu drugiej strony co do takiego sposobu przesłuchania. Korzystna dla kredytobiorców jest również propozycja, by nie musieli stawiać się w sądzie – będą mogli złożyć swoje zeznania na piśmie. Wizyta w sądzie i uczestnictwo w rozprawie dla wielu osób nie jest rzeczą przyjemną i wiąże się z dużym stresem – złożenie zeznań na piśmie pozwala uniknąć negatywnych emocji.

 

W mojej praktyce sądowej wnioski o przesłuchanie świadków zgłaszane przez banki są zwykle pomijane – i słusznie, bowiem w jaki sposób pracownik banku ma pamiętać szczegóły jednej z setek rozmów, które przeprowadził kilkanaście lat temu? Przepis o przesłuchiwaniu świadków w sposób zdalny może okazać się przepisem martwym.

 

Zdecydowanie pozytywnie należy ocenić także ułatwienie zawierania ugód sądowych w przypadku rozpraw zdalnych – projekt ustawy zakłada, że podpisy stron na ugodzie nie będą konieczne, a sąd będzie mógł stwierdzić brak możliwości podpisania ugody przez uczestników procesu. Rozwiązanie to przyczyni się do szybszego rozpoznania także innych spraw, nie tylko frankowych.

 

 

 

Ustawa o ochronie banków – negatywy

 

Automatycznie nasuwa się pytanie – czemu ustawa ma mieć zastosowanie tylko do kredytów frankowych? Te same problemy prawne dotyczą także kredytów waloryzowanych do innych walut obcych, np. euro.

Szerszy komentarz należy poświęcić nowej konstrukcji która zakłada, że bank będzie mógł dochodzić roszczenia wzajemnego (tj. zwrotu wypłaconego kapitału kredytu przez konsumenta) na wypadek, gdyby umowa okazała się nieważna. Ma to następować przez zgłoszenie specjalnego wniosku, w którym bank zażąda, aby w wypadku nieważności umowy kredytu, sąd w wyroku rozliczył wzajemne roszczenia stron wynikające z nieważności tej umowy i orzekł o ich różnicy poprzez jej zasądzenie. Projekt ustawy zakłada, że sąd uwzględni „także należne stronom kwoty odsetek za opóźnienie na dzień orzekania, chociażby strony nie doliczyły ich do dłużnych sum”. O jakich odsetkach za opóźnienie mówimy w przypadku, gdy bank twierdzi, że umowa jest ważna? Czy konsument pozostaje w opóźnieniu w zwrocie kwoty, która znajduje się w całości w posiadaniu banku? Czy można skutecznie postawić swoje roszczenie w stan wymagalności i jednocześnie twierdzić, że ono nie istnieje?

 

Dlaczego powyższe rozwiązanie oceniam negatywnie?

 

 

[PRZYKŁAD Z WŁASNEJ PRAKTYKI]

 

Kredytobiorca otrzymał od banku 200 tys. zł, spłacił 250 tys. zł i o taką kwotę pozwał bank. Od chwili skierowania do banku wezwania do zapłaty, na rzecz konsumenta naliczają się od banku odsetki ustawowe za opóźnienie (11,25% w skali roku), czyli z każdym rokiem trwania procesu roszczenie konsumenta rośnie o dodatkowe 28.047,95 zł. Nietrudno obliczyć, że 3-letni proces będzie kosztować bank dodatkowo prawie 100.000,00 zł odsetek za opóźnienie. Fakt ten powinien wpływać na bank motywująco, by bądź zawrzeć z konsumentem ugodę, bądź dążyć do jak najszybszego zakończenia sprawy frankowej.

 

Aby ograniczyć swoje koszty przyspieszyć rozpoznanie sprawy, bank mógł uznać roszczenie kredytobiorcy i zgłosić zarzut potrącenia kwoty 200 tys. zł, którą wypłacił kredytobiorcy – wówczas odsetki za opóźnienie liczyłyby się od kwoty 50 tys. zł, a nie 250 tys. zł. Bank nie musiałby w takim przypadku również wszczynać odrębnego procesu o zwrot kwoty 200 tys. zł przez kredytobiorcę.

 

Bank zamiast zgłosić skuteczny zarzut potrącenia wierzytelności, po prawie 3 latach od złożenia pozwu przez kredytobiorcę, by uniknąć przedawnienia własnego roszczenia o zwrot kwoty 200 tys. zł, wszczyna kredytobiorcy odrębny proces o zapłatę 200 tys. zł. Bank twierdzi w własnym pozwie, że umowa jest ważna, nie zawiera niedozwolonych klauzul umownych, ale mimo to domaga się przyznania kwoty 200 tys. zł w związku z nieważnością umowy oraz żąda od kredytobiorcy zapłaty odsetek za opóźnienie w płatności kwoty 200 tys. zł – mimo, że bank cały czas jest w posiadaniu całej kwoty 250 tys. zł, o którą pozwał go kredytobiorca. Gdyby kredytobiorca uznał pozew banku i zapłacił na rzecz banku 200 tys. zł, to nie miałby ani 250 tys. zł które wpłacił wykonując umowę kredytu, ani 200 tys. zł które wpłacił uznając roszczenie o zwrot kapitału kredytu.

 

 

Na podstawie powyższego przykładu należy zadać pytanie: dlaczego sądy nie oddalają pozwów banków, w których banki domagają się zwrotu wypłaconego kapitału kredytu w związku z nieważnością umowy kredytu, a jednocześnie twierdzą, że umowa kredytu była ważna?

 

Chciałbym zobaczyć jakąkolwiek inną sprawę, w której Jan Kowalski twierdzi, że Krzysztof Nowak jest mu winien 200 tys. zł tytułem odszkodowania i jednocześnie, że Krzysztof Nowak nie wyrządził mu żadnej szkody. Nie trudno domyślić się, że sprawa miałaby szybki finał, niekorzystny dla Kowalskiego.

 

 

 

Banku – albo twierdzisz że umowa jest nieważna i nie płacisz, albo twierdzisz, że umowa jest ważna i ponosisz tego konsekwencje

 

Bank jest podmiotem profesjonalnym, zatrudniającym renomowane kancelarie, dysponującym nieporównywalnie większymi możliwościami finansowymi niż konsument. Jeśli bankowi opłaca się w ostatecznym rachunku ekonomicznym wytoczyć własny pozew, z narażeniem się na jego natychmiastowe oddalenie, to dlaczego bank ma być chroniony przez system sądownictwa, który został wręcz zapchany sprawami frankowymi, a dodatkowo tworzy kolejny korek spraw, wszczynając bezzasadne powództwa o zwrot kapitału?

 

Nie widzę żadnego powodu, by w relacji przedsiębiorcy z konsumentem ustawodawca miał tworzyć specjalne mechanizmy prawne chroniące przedsiębiorcę (zamiast konsumenta) i pozwalać bankom, by zgłaszały one wniosek o rozliczenie umowy, „na wypadek gdyby umowa była nieważna”. Bank może skorzystać z przysługujących mu uprawnień i zgłosić zarzut potrącenia. Jeśli bank tego nie robi i przedłuża tym samym proces, to powinien ponieść tego pełne konsekwencje. To nie kredytobiorcy, a banki zapchały polskie sądy.

 

Projekt ustawy nie odpowiada również na pytanie, którą stronę sąd ma obciążyć kosztami procesu w przypadku zgłoszenia przez bank wniosku o rozliczenie umowy? Zasadą jest, że koszty te ponosi strona przegrywająca. Czy konsument, który uzyskał od banku 300 tys. zł, a zapłacił w wykonaniu nieważnej umowy kredytu 270 tys. zł, będzie stroną przegrywającą proces?

 

 

 

Automatyczne zawieszenie płatności rat kredytu

 

Pełnomocnicy kredytobiorców korzystnie oceniają propozycję, by złożenie pozwu przez konsumenta automatycznie wstrzymywało obowiązek płatności miesięcznych rat kredytu. W chwili obecnej, sąd powinien zawiesić obowiązek płatności rat kredytu na wniosek kredytobiorcy – wypowiedział się w tej kwestii nawet Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, a sądy polskie są zobowiązane uwzględniać orzecznictwo unijne.

 

Co jednak stanie się w sytuacji, gdy kredytobiorca stwierdzi w pozwie, że jest konsumentem, a w rzeczywistości nim nie będzie? Dodatkowo, w przypadku gdy konsument nie wpłacił na rzecz banku kwoty, którą od banku uzyskał, dla konsumenta może okazać się korzystniejszym, by spłacać raty w toku procesu i wnieść do sądu o zawieszenie płatności rat dopiero wtedy, gdy uzyskany kapitał kredytu zostanie spłacony. W mojej ocenie zaproponowane rozwiązanie przerzuca na konsumentów niepotrzebne ryzyka, które wynikają wyłącznie z niewydolności polskiego systemu sprawiedliwości.

 

 

Podsumowując, w ocenie autora tekstu projekt ustawy „frankowej” w obecnym brzmieniu należałoby raczej nazwać „projektem ustawy o ograniczeniu ryzyka i kosztów banków w związku z naruszaniem interesów konsumentów na skalę masową”. Skoro banki odnotowują pomimo tysięcy spraw frankowych rekordowe zyski, dlaczego polski ustawodawca zdaje się chronić interesy banków, zamiast, wręcz przeciwnie – przenieść na banki koszt spowodowania zatoru w polskim sądownictwie?

 

 

Adwokat Miłosz Rabczyński

Projekt ustawy „frankowej”, czy ustawy o ochronie banków?